Wiele dużych firm od lat próbuje odnieść sukces na rynku technologicznym za pomocą monitorów dotykowych. Ale bez względu na to, jak bardzo się starają, taki produkt nie jest zbyt popularny i nie ma w tej kwestii zmian.
Zacznijmy od tego, kto jako pierwszy wprowadził w życie ideę monitorów dotykowych. Samsung był pierwszym w tym kierunku. Kierownictwo uderzyło duże zapotrzebowanie na telefony, smartfony i tablety z panelami dotykowymi, a firma postanowiła spróbować tego samego z monitorami. Ale go tam nie było. Na rynku komputerowym ta nowość nie podbiła serc użytkowników.
Najwyraźniej nie wszyscy byli gotowi chwycić monitor w dłonie. Co spowodowało rozczarowanie marketerów Samsunga. Ale ten pomysł ma drugą szansę. Microsoft stał się wybawcą monitorów dotykowych. A co oni zrobili? Przekroczyliśmy naszą desktopową wersję systemu operacyjnego Windows z systemem operacyjnym, który został stworzony specjalnie dla urządzeń z ekranem dotykowym. Ale jak się okazało, geny tych systemów operacyjnych nie pasują do siebie i okazało się, że „ani twoje, ani nasze”.
Ten system operacyjny stał się zbyt obszerny dla komputerów stacjonarnych. I faktycznie, nie udało się zrealizować nawet połowy zamierzonych pomysłów. Aby nadrobić utracone, konieczne było użycie tych samych monitorów dotykowych Samsunga. Oznacza to, że bez tych monitorów system operacyjny był ogólnie na niskim poziomie i był mało przydatny.
Ale Apple, twórcy technologii dotykowej, nie chcieli nawet rozważać pomysłu stworzenia monitorów dotykowych do swoich produktów. A firmy Asus, Intel i AMD decydowały, czy rozwijać ten pomysł, czy nie, ale chwilowo odmówiły, zamrażając ten pomysł, a po pewnym czasie nadal podjęły się jego realizacji. Ponieważ sprzedaż komputerów i laptopów gwałtownie spadła, postanowili naprawić sytuację, wypuszczając na rynek swoje urządzenia z ekranami dotykowymi. Ale, jak pokazała praktyka, to ich nie uratowało. Zainteresowanie kupujących takimi technologiami nie jest zbyt duże. Oczekiwane prognozy nie sprawdziły się w II kwartale i raczej nie zostaną skorygowane w najbliższej przyszłości.
A według dostępnych informacji wszystkie firmy zajmujące się produkcją laptopów jednogłośnie powtórzyły, że w pierwszym kwartale wszystkich sprzedawanych laptopów 10% będzie z ekranami dotykowymi. W drugim kwartale planowano wzrost do 20%. A na trzecim i czwartym do 40%. Ale jak się okazało, nawet 20% to bardzo wysoka poprzeczka, której nie da się przeskoczyć.
Ale, jak się okazało, niski popyt nie był spowodowany samymi ekranami dotykowymi, ale Intelem i detalistami. Intel wyposażył laptopy dotykowe w nowe procesory czwartej generacji. Sprzedawcy spieszyli się z jak najszybszym połączeniem laptopów z konwencjonalnymi ekranami i przestarzałymi procesorami.
Oznacza to, że chcąc sprzedać wszystkie przestarzałe laptopy, cena jest dla nich specjalnie obniżona. Albo prowadzą wyprzedaże, przeprowadzają wszelkiego rodzaju promocje. Oznacza to, że odsetek sprzedaży może jeszcze wzrosnąć. A już niedługo prawie każdy będzie miał laptopy z ekranami dotykowymi. Ich czas może jeszcze nadejść.
Otóż jak na obecną chwilę, w wyścigu technologii dotykowych Microsoft uparcie się nie poddaje, kontynuując rozwój w nadziei, że dotykowe monitory będą nadal popularne i zaleją szeroki rynek. Mimo to musisz przynajmniej zwrócić pieniądze wydane na rozwój pomysłu. Aby przyciągnąć więcej kupujących, zaczęli brudną grę. Microsoft wychwala nowe technologie, mówiąc o nowoczesności i technologii. A klasyczne wersje laptopów i komputerów PC są zmieszane z brudem. A co z tego uzyskają, dowiemy się w niedalekiej przyszłości.